~Shez doszedł tutaj, na te piękne tereny. Wziął nosem głęboki wdech i wydech.~
- Jak to dobrze poczuć świeże powietrze. Sama spróbuj.
~Powiedział rudo grzywy do Navii~

~Biały lew usiadł i zaczął rozmyślać o Maggie. Była piękną lwicą, jednak Shez nie miał odwagi wyznać, co czuje do niej. Na dodatek jeszcze Kanu się do niej przystawia, więc da sobie spokój... Rudo grzywy westchnął.
- Byłaś już tutaj?
~Spytał się Navii~

- Hmm... to urodziłaś się na Złej Ziemi, a byłaś tutaj jako lwiątko?
~Spytał lekko zdziwiony.~

- Zawsze śmiejesz się z byle czego?
~Spytał lekko uśmiechnięty.~

- Czyli poznałem lwicę, która ma ogromne poczucie humoru. No to jest ciekawe.
~Zaśmiał się słabo, co nigdy mu się nie zdarzało.~

~Shez również spojrzał ma chmury.~
- Nie miałem tego na myśli Navia, po prostu cieszę się, że w końcu mam przyjaciół.
~Odpowiedział lew.~

- No jak się jest sam... to tak się zdarza - ta samotność...
~Uśmiechnął się.~
- A ogólnie jakie miałaś życie?

- Wiele wyjaśnia...
~Odpowiedział, ale sam tak naprawdę nie wiedział, jak wyglądało życie lwicy.~

Szła poprzez łąkę, wydawało jej się, że widzi jakieś lwy. Gdy podeszla do nich bliżej, okazało się, że faktycznie nimi są.
-Cześć...-zaczęła niepewnie. - Znacie jakieś miejsce do zamieszkania?