Wciel się w lwa i miej swoje własne życie, miewaj problemy i radości! Bądź jedyny w swoim rodzaju, miej rodzinę, miej wrogów.. i sojuszników!
Wielkie i rozłożyste drzewo, położone kilka kilometrów od Lwiej Skały. Dom mandryla Rafikiego - przyjaciela rodziny królewskiej oraz miejscowego medyka.
Offline
Samiec przybiegł tutaj z Kari na grzbiecie i jak najszybciej zawołał mandryla Rafikiego.
- Nic jej nie będzie. - rzekł medyk dając jej wody. - Czy mógłbyś, Panie, upolować dla niej coś?
Thatu kiwnął głową i pobiegł na Teren Polowań, po chwili wrócił ciągnąc zwierzynę, którą położył przy Kari.
Offline
- Bardzo dobrze zrobiłaś. - powiedział lew i pogłaskał lwiczkę. - Chcesz, to mogę.. Cię przygarnąć, nie jestem jakoś doświadczony w ojcostwie, ale będę się starał. Jeżeli oczywiście zechcesz, jak nie, to ja rozumiem.
Offline
Samiec uśmiechnął się i zarzucił lwiczkę na grzbiet.
- Idziemy na Lwią Skałę. - odparł i udał się na Lwią Skałę.
Offline
*Rudo grzywy lew przybył szybko do Baobabu starego pawiana. Miał na sobie ranną Mag, więc musiał działać szybko. Położył delikatnie lwicę na Ziemi.*
- Rafiki!
*Zawołał głośnym krzykiem szamana. Ten szybko się zjawił i wyglądał na bardzo przestraszonego. Otrząsnął się i zaczął badać lwicę, mając różne maście i leki.*
Offline
-O nie... nie. To nie dobrze. Ona przeżyje, ale lwiątka... ciężko mi to stwierdzić.
*Pawian smarował maściami brzuch lwicy*
Offline
-Ona nie wie, ale to jest ten ktoś. Wyczuwam trójkę.
*Szaman leczył lwicę*
-A ty jak się czujesz?
*Podszedł do lwa i nasmarował jego zadrapania. Wrócił znów do Maggie i pod jej głowę podłożył poduszkę wypchaną piórami.*
( ^^ )
Offline
- Nie mogłeś wcześniej o tym powiedzieć? Że oczekujemy małych lwiątek? A co teraz jak nie przeżyją?!
*Zdenerwował się, bojąc się najgorszych rzeczy...*
Offline
*Shez widząc przestraszonego pawiana, uspokoił się lekko*
- Przepraszam Rafiki...
*Z jego oczy napłynęły łzy, a po chwili usiadł tuż obok Mag, wpatrując się w nią. Zaczął płakać.*
Offline
- Czuję... czuję...
*Shez próbował się uśmiechnąć i udało mu się to nawet. Był szczęśliwy, a po jego oczach spływały łzy szczęścia.*
Offline
Lew przybył tutaj z Navią na grzbiecie i położył ją na jednej z grubych gałęzi.
- Rafiki, szybko! - warknął z przerażeniem.
Szaman musiał się teraz rozdwoić, podbiegł do Navii i zatamował krew, po czym znów podbiegł do Mag. Po chwili podbiegł do partnerki Kanu.
- Ona.. Tutaj jest trójka lub czwórka lwiątek.. I ona jest w ciąży już od kilku miesięcy.. - szepnął do Kanu.
Offline