Wciel się w lwa i miej swoje własne życie, miewaj problemy i radości! Bądź jedyny w swoim rodzaju, miej rodzinę, miej wrogów.. i sojuszników!
Kanu przybiegł do Baobabu z Shez'em na grzbiecie, położył go i zaczął nawoływać szamana.
Offline
*Szaman Rafiki siedział sobie smutno ze swoim wiernym kijem na grubej gałęzi Baobabu. Nagle usłyszał jakieś nawoływanie, więc postanowił sprawdzić co się dzieje. Pawian szybko się zjawił, a w jego oczy, mina były pełne zdziwienia - zauważył Kanu, a obok niego leżącego Shez'a*
- Kanu, o co chodzi? A w sumie dziękuje, że go przyniosłeś, wyręczając w tym Maggie. Jutro będzie jego pogrzeb...
*Rzekł Pawian, spoglądając na leżące ciało białego lwa.*
Offline
- NIE! On żyje, żyje! - warknął Kanu.
Offline
*Pawian słysząc te słowa po prostu doznał wielkiego szoku, a jego oczy były pełne niedowierzania... Jak? Jakim cudem?*
- To niemożliwe...!
*Powiedział Pawian, ponieważ nadal nie mógł uwierzyć w to co się teraz tutaj dzieje. Jednakże postanowił jeszcze raz zbadać Rudo grzywego Lwa. Badał go tak dokładnie, że w końcu wyczuł jego słabe bicie serca. Otworzył szeroko pysk, a po chwili go zamknął. Wziął wszystko co było mu potrzebne, czyli leki, maście i tym podobne... Wykorzystał je wszystkie, podając Białemu Lwu. Szaman zrobił wszystko co mógł, więc odciągnął trochę dalej Kanu, by mogli porozmawiać.*
- Nie wiem jakim cudem, ale on naprawdę jeszcze żyje... jego serce bije, lecz słabo. Zrobiłem wszystko co mogłem, wystarczy teraz czekać...
*Spojrzał Rafiki na Shez'a, a po chwili przyłożył rękę do ramienia Kanu.*
- Niech zostanie tu na noc, ja będę go pilnował... A Ty wróć do domu, odpocznij i uspokój się. Zobaczymy co będzie jutro, dobrze?
*Zaproponował Szaman, patrząc na niego.*
Ostatnio edytowany przez Rafiki (2013-01-28 23:17:22)
Offline
Kanu chwilę się zastanawiał, czy ma odejść..
- Nie, Rafiki. Ja muszę tutaj zostać.. To jest mój najlepszy przyjaciel. - przemówił wreszcie.
Offline
*Rafiki zastanowił się przez chwilę czy przyjąć Lwa na noc. W sumie nie miał nic do stracenia, więc uśmiechnął się do niego.*
- Skoro tak, to pozwolę Ci tutaj zostać. A ja byłbym niezmiernie Tobie wdzięczny, gdybyś go popilnował...
*Szaman miał już odchodzić, ale przypomniał sobie o czymś.*
- Kanu, musisz wiedzieć pewne fakty... Lwia Ziemia nie jest już bezpieczna, wkrótce nadejdą inne zagrożenia. Musicie być baczni, zło nadchodzi...
*Powiedział smutno Pawian i odszedł od lwów, znikając im po chwili z oczu.*
Ostatnio edytowany przez Rafiki (2013-01-28 23:29:03)
Offline
Samiec podszedł do Shez'a, słowa Rafikiego bardzo go zaniepokoiły, bał się o swoich bliskich. Kanu raz po raz rozglądał się po Baobabie, przestraszył się tych słów.. Zaczęły świszczeć mu w głowie, lecz on bezustannie rozglądał się, nie zważając na głos, wymawiający cicho kilka prostych słów: Musicie być baczni, zło nadchodzi.
Offline
Kanu wsłuchał się w oddech Shez'a, lew chciał, by jego przyjaciel szybko się obudził. Nachylił się nad nim i uśmiechnął.
- Obudź się szybko, przyjacielu. - szepnął.
Offline
*Shez jakby coś usłyszał... niewyraźnie, ale jednak. Po długiej chwili Biały lew otworzył powoli swoje ślepia, lecz zaraz je przymykał, ponieważ widok na obszar również był niewyraźny. W końcu wzrok ustabilizował mu się i spojrzał słabo na lwa, który nad nim stał - Od razu jednak rozpoznał, że to jego najlepszy przyjaciel, Kanu.*
- Kanu... gdzie ja...?
*Powiedział tak, ponieważ nie był tak naprawdę w pełni sił by mówić.*
Offline
Samiec był naprawdę bardzo, baaaardzo szczęśliwy - uśmiechnął się do swojego przyjaciela.
- Jesteś w Baobabie.. Wszyscy myśleli, że nie żyjesz.
Offline
*Shez uśmiechnął się słabo do przyjaciela, rozglądając się wokół Baobabu.*
- Uf... pamiętam tylko, że byłem w Wąwozie i to jak spadałem w dół i po chwili mocne uderzenie o duży kamień.
*Opowiedział krótkie urywki, tylko to pamiętając. A Gdy zaczął głębiej myśleć, to od razu bolała go mocno głowa*
Offline
- Chyba z kimś walczyłeś, leżało obok ciebie ciało jakiegoś lwa... To był..chyba.. Kilio. - szepnął Kanu.
Offline
- Tak, pamiętam... to bardzo długa historia, kiedyś Ci ją opowiem. Powiem tylko, że miałem z nim problemy od dzieciństwa.
*Powiedział biały lew i z trudem usiadł.*
- Jak długo byłem nieprzytomny?
*Zadał pytanie, łapiąc się jedną łapą za brzuch, ponieważ była tam duża rana*
Offline
- Dokładnie nie wiem.. Tutaj ze mną to kilka godzin.. Ale zanim cię stąd zabrałem, to leżałeś w wąwozie.
Kanu był naprawdę szczęśliwy, że jego przyjaciel się przebudził.
Offline
*Rudo grzywy uśmiechnął się do przyjaciela.*
- Rafiki chyba potrafi czynić cuda...
*Zaśmiał się słabo, nie wiedząc w ogóle co się działo, gdy był nieprzytomny.*
Offline
- Taak.
Kanu uśmiechnął się, ale był już wykończony, położył się.
Offline
*Rudo grzywy był już okropnie zmęczony, więc położył się również i po chwili przymknął swoje oczy. Zasnął w panującej tutaj ciszy i spokoju. Jutro postanowił odwiedzić swoją rodzinę.*
Offline
Także Kanu zamknął oczy i zasnął.
Offline
*Biały lew obudził się gwałtownie i rozejrzał się po terenie, szybko oddychając. Miał koszmar... a w nim była ukazana cała walka z Kilio oraz inne niebezpieczeństwo, które nawiedziło Lwią Ziemię. Shez wstał i zaczął obserwować teren owych Ziem, ponieważ bardzo się zaniepokoił tym koszmarem. Szczególnie nie chciał, by coś stało się jego rodzinie i najbliższym. Po kilku minutach bacznego pilnowania, lew stwierdził*
- To Tylko sen... nie przejmuj się nim, Shez...
*Powiedział sam do siebie, próbując się uspokoić. Nagle rudo grzywy poczuł przypływ przeogromnego pragnienia, a jego gardło stało się bardzo suche, co było naprawdę nieprzyjemne dla niego. Lew uważając na swoje rany, zszedł powoli z Baobabu i powędrował powolnym krokiem w stronę Wodopoju.*
Offline