Wciel się w lwa i miej swoje własne życie, miewaj problemy i radości! Bądź jedyny w swoim rodzaju, miej rodzinę, miej wrogów.. i sojuszników!
*Shez spojrzał na dzieci, a one na niego. Naprawdę nie wiedział co powiedzieć...*
- Coś się stało? Wszystko w porządku?
*Spytał rudo grzywy.*
Offline
*Shez westchnął ciężko - chyba nie dadzą mu spokoju, dopóki im nie powie.*
- Ten, którego mieliście okazję niedawno widzieć był dawnym królem tychże ziem. My się bardzo nie lubimy... ma mi okropnie za złe za coś, co zrobiłem w dzieciństwie... miałem taki sam wiek jak wasz.
Offline
*Lew westchnął i położył się na ziemi - zastanawiał się, czy powiedzieć dzieciom całą prawdę? Z jednej strony ulżyłoby mu, a z drugiej bał się reakcji lwiątek.*
Offline
- Myślę, że jak wam opowiem, to mi nieco ulży... nie będę skrywał przed wami tajemnic.
*Odpowiedział lew i postanowił teraz opowiedzieć swoje dzieciństwo.*
- Może zacznę od początku... urodziłem się tutaj, na tych pięknych ziemiach. Miałem wspaniałą matkę, a ojca nie miałem właśnie okazji poznać i do tej pory nie wiem gdzie jest. Król początkowo mnie znosił, a jego żona mnie bardzo polubiła - zawsze była dla mnie miła i wyrozumiała. Pewnego jednak dnia wszystko legło w gruzach... Kiedy byłem w waszym wieku, to zawsze byłem ciekawy świata, więc postanowiłem samemu zwiedzić go. Trafiłem do tej dżungli i spostrzegłem jak bardzo daleko jestem od domu. Nigdy nie przypuszczałem, że zajdę aż tak... ale wracając do opowieści... niestety wpadłem w zasadzkę hien, bladego pojęcia nie miałem skąd się wtedy wzięli. Już myślałem, że skończę swoje życie tutaj, będąc rozszarpanym przez hieny. Jednakże na pomoc przybiegła mi królowa - musiała pewnie być niedaleko albo mnie śledziła.
*Mówił biały lew, a po chwili wziął głęboki oddech.*
- No i... królowa z nimi walczyła, a ja byłem w takim kompletnym szoku, że naprawdę nie wiedziałem co robić. Ze strachu schowałem się w krzaczkach, mając nadzieję, że wszystko skończy się dobrze - ... byłem w wielkim błędzie. Żona króla nie dała rady i została zamordowana...
*Wzrok wbił wzrok w ziemię, a po chwili spojrzał na pochówek królowej, który był niedaleko.*
- Gdy się wszyscy o tym dowiedzieli, to król osądził mnie i wygnał ze stada, a wiecie co było najgorsze? Moja własna matka go popierała i odwróciła się ode mnie. To okropnie zabolało, uwierzcie mi... nie rozumiem do tej pory dlaczego tak się zachowała...
*Jego głos był teraz smutny, ponieważ nie miło to wspominał. Nigdy lew nie myślał, że rodzice odwrócą się od niego.*
- Więc tamten miał trochę racji...
*Powiedział lew wspominając o lwie Kilio.*
- Nie pobiegłem wtedy o pomoc, ponieważ stchórzyłem... stchórzyłem...! Gdybym ruszył po tą pomoc, to może by jeszcze Królowa żyła. Teraz już wiecie jaki byłem...
*Rzekł zły na siebie biały lew.*
Offline
*To że biały lew miał wsparcie u swych najbliższych, to nie mógł raczej zapomnieć tych złych wspomnień, a do tego przyszły jeszcze inne myśli. Dawny król może się przecież zemścić, a jak go zna... łatwo nie odpuści.*
- Powinniśmy się niedługo zbierać...
Offline