
Wciel się w lwa i miej swoje własne życie, miewaj problemy i radości! Bądź jedyny w swoim rodzaju, miej rodzinę, miej wrogów.. i sojuszników!
*Lwica położyła się, kładąc głowę na łapach. Przymknęła oczy. Ta sytuacja bardzo ją przytłaczała - zupełnie nie wiedziała co zrobić*
Offline
-C-co?!
*Lwica spojrzała na szamana. Po chwili zaniosła się płaczem. Lwiątka przytuliły się do siebie, również płacząc. Maggie wybiegła przed jaskinię i ryknęła, patrząc w niebo. Po chwili wróciła do jaskini i usiadła. Nie panowała nad sobą*
Offline
*Rafiki patrzył smutno na odbiegającą lwicę. Zaraz po tym spojrzał na lwiątka - były przytulone do siebie, cały czas płacząc. Pawian postanowił się teraz nimi zaopiekować do powrotu ich matki. Podszedł do nich i uśmiechnął się naprawdę słabo.*
- Dzieci, proszę... nie płaczcie...
- NIE! Nasz Tata nie żyje!
*Wrzasnęła zrozpaczona Mayani, a Rafiki jeszcze bardziej posmutniał. W sumie nie dziwił się lwiątkom, straciły właśnie kochającego ojca. Szaman próbował ich rozweselić jakoś, ale to szło na marne...*
Ostatnio edytowany przez Rafiki (2013-01-28 13:58:05)
Offline
*Lwica weszła do jaskini zapłakana. Podeszła do swoich dzieci i położyła się obok nich*
-Będzie dobrze...
*Przytuliła lwiątka do siebie*
-Mamo... kocham cię.
-Ja też was kocham. Nie martwcie się.
*Pogłaskała lwiątka łapą. Starała się je pocieszać, chociaż sama nie była pewna co teraz będzie*
Offline
*Rafiki patrzył na rodzinę, a po jego policzkach płynął strumień krystalicznych łez, co mu się naprawdę rzadko zdarzało. Może to dlatego, że odczuł ten cały kryzys Rodziny? Cóż, było mu tak czy siak ciężko, bo znowu stała się tragedia na Lwiej Ziemi. Ze wszystkich nieszczęść, tą odczuł najbardziej. Szaman podszedł ze swoim kijem do lwów.*
- Maggie... jutro będzie pogrzeb, dobrze? Jeśli możesz, to przynieś mi potem jego ciało, ponieważ jeszcze mam parę spraw na głowie. Ja wiem, że wam jest ciężko, ale nie załamujcie się... w najgorszym wypadku można pomyśleć o innym opiekunie...
*Powiedział smutno, a ostatnie zdanie wymamrotał bardzo cicho... W ogóle zastanowił się przez chwilę dlaczego tak rzekł. Spojrzał na inne lwy akurat będące w jaskini. Westchnął i postanowił teraz wyjść z jaskini - tak też uczynił. Bella wyrwała się z łap Matki.*
-Nie chcę innego opiekuna, ja chcę do taty! Chcę by wrócił!
*Wrzasnęła lwiczka, nie mogąc powstrzymać się od łez, które spływały po jej policzkach. Wiadomość o śmierci ojca bardzo ją zraniła.*
Offline
Kanu pobiegł do wąwozu.
Offline
Kanu przyszedł tutaj i usiadł na ziemi.
- Mag, Shez żyje. - powiedział ciepło.
Znów wymówił jej imię tak, jak nad wodopojem.. A może coś ich łączyło?
Offline
// Weź się stań zazdrosna //
Kanu spojrzał na Mag z niekrytą namiętnością.
Offline