Wciel się w lwa i miej swoje własne życie, miewaj problemy i radości! Bądź jedyny w swoim rodzaju, miej rodzinę, miej wrogów.. i sojuszników!
-No dobrze.
*Świetliki zaczęły latać nad lwami*
-Urodziłam się na Lwiej Ziemi. Moi rodzice byli Lwioziemcami. Matka beżowe futro, niebieskie oczy, grzywka. Tata brązowe futro i również niebieskie oczy, czarna grzywa. Gdy byłam nastolatką ojciec zginął w bitwie. Matka umarła ze starości. Zostałam sama. Moja przyjaciółka wyprowadziła się, a inne lwice uważały mnie za inną. Myślały o mnie w ten sposób, ponieważ zostałam sierotą. Potem postanowiłam iść na Złą Ziemię, spotkałam was. I moje życie w ciągu paru dni się odmieniło.
*Popatrzyła na świetliki*
-Odmieniło się na lepsze... a teraz ty coś opowiedz.
Offline
Lew wparował tutaj jak duch, podbiegł do Mag i Shez'a i wziął głęboki oddech.
- Przepraszam, że przerwę wam ten romantyczny moment, ale, Mag, możemy porozmawiać w cztery oczy?
Offline
Samiec podszedł szybko do Mag, wziął bardzo głęboki oddech i spojrzał jej w oczy.
- Ktoś dawno temu powiedział, że wielcy i wspaniali już się takimi rodzą, za młodu jasno widać, kim będą w przyszłości. Ja jasno staję naprzeciw tym słowom. Dawno temu, chociaż mało kto pamięta teraz te czasy, nikt by nie powiedział, że kremowa kupa kłaków zajdzie tak daleko, jak to się miało później okazać. Na Lwiej Ziemi się urodziłem, ale nie pozostałem tam długo, w nastoletnim wieku wyruszyłem w podróż, z której wróciłem po kilku miesiącach. Nie zostałem powitany z wielkim entuzjazmem, chyba że entuzjazmem można nazwać krzyki „Wynoś się stąd!” – które wydobywały się nawet z pysków moich rodziców. Cóż, nie miałem po co tam zostawać, zmieniłem się na Rajskiej Ziemi, gdzie mieszkałem prawie do dorosłości. W skutek samotności stałem się zaradny i trochę oschły, a ćwiczenia.. ćwiczyłem solidnie i długo, aż do skutku. Byłem już silny, mogłem iść dalej, poszukiwać swojego domu. Zawędrowałem na Złą Ziemię, gdzie zostałem i dorosłem, polowałem i ćwiczyłem, były to idealne warunki – wśród wyrzutków takich jak ja i tych, którzy po prostu się tutaj urodzili. Poznałem ciebie, dzięki której moje serce zaczęło szybciej bić, ale wiem, że ty nic do mnie nie czujesz? Zakochałaś się w moim przyjacielu.. No cóż, ty go kochasz i ja tego nie zmienię, chociaż żałuję, że w ogóle się wtedy wychyliłem.. Ten, kto bardziej kocha, zawsze będzie bardziej cierpieć. Będziecie szczęśliwi.. Razem z Shez’em. – rzekł Kanu, wrzucił w tą przemowę tyle uczuć, że można było się po prostu rozpłakać. - Tyle miałem Ci do powiedzenia, nie będę wam już przeszkadzał.
Offline
-Kanu, lubię cię. Jednak to nie jest nic więcej niż przyjaźń, moje serce należy do kogoś innego. Przepraszam, pewnie Cię zraniłam.
Offline
*Lwica odeszła od Kanu i usiadła przy Shez'ie. Przemowa Kanu była szczera i wzruszająca, lecz jej serce było zajęte dla białego lwa*
Offline
~Lew cicho westchnął, spodziewał się takiej odpowiedzi. Jego serce zaczęło szybciej bić - nie wiadomo dlaczego. Może to dlatego, że rudo grzywy zakochał się na zabój?~
- Wiesz, że ja Cię nie chcę stracić?
Offline
- To cieszy mnie, co mówisz...
~Odpowiedział rudo grzywy i szczęśliwy polizał Maggie w policzek. Przypomniało mu się, że miał o sobie opowiedzieć... swoją przeszłość...~
- Opowiem Ci o sobie... mam nadzieję, że nic się między nami nie zmieni, gdy to usłyszysz.
Offline
~Shez spojrzał w górę i po chwili spuścił lekko głowę. Wziął oddech i zaczął mówić.~
- Ja się urodziłem tutaj, na Rajskiej Ziemi. Życie miałem całkiem dobre, moja matka miała całe białe futro, zielone oczy. Ojca nie znałem i nie miałem okazji widzieć na oczy. Do tej pory nie wiem co się z nim stało. Myślałem, że wszystko będzie w porządku i spędzę miłe życie. Myliłem się... gdy królowa tych ziem umarła przeze mnie to król zwariował. Dlaczego przeze mnie? Ponieważ kiedy jeszcze byłem mały, to wpadłem w zasadzkę hien, a królowa przybiegła mnie ratować. Niestety nie dawała im rady, a ja ten bojący dudek siedziałem w krzakach, nie biegnąc po żadną pomoc... Królowa zmarła, a gdy się król o tym dowiedział, to mnie wygnał... wtedy natrafiłem na Złą Ziemię i tam dorastałem. Czuję się winny, może gdybym pobiegł po pomoc, to by jeszcze ona żyła...
Offline
~Shez uśmiechnął się, ale znowu przypomniał sobie przykrą rzecz.~
- Tylko najgorsze było to, że Matka się odwróciła ode mnie. Poczuła do mnie wstręt po tym wszystkim.
~Powiedział lew.~
- Nikt nie ma łatwego życia i dopiero teraz sobie to uświadomiłem.
Offline